Truskawkowych szaleństw ciąg dalszy. Miały być muffinki, ale zdecydowałam się jednak na naleśniki. Nie przepadam za słodkimi daniami, ale Zaraz Mąż i owszem. Zaraz Mąż wracał z kilkudniowego szkolenia, więc chciałam mu zrobić niespodziankę. Nieskromnie twierdzę, że niespodzianka wyszła tak dobra, że sama się nią również zażerałam:
Oto wszystkie potrzebne nam składniki :
Do garnka wsypałam mąkę pszenną (ponad pół kilo miałam w posiadaniu), cukier wanilinowy (ok 1/2 zawartości opakowania), szczyptę proszku do pieczenia, szczyptę soli. Dolałam mleko i wodę. Ja niestety dolewam ,,na oko".
Dla mniej wprawnych znalazłam u sąsiadki ładnie rozpisane proporcje:
Wszystkie składniki traktujemy mikserem. Tak przygotowaną masę partiami lejemy na patelnie z rozgrzanym olejem. Najwygodniej nabierać chochlą. Ciasto wylewamy na środek patelni i rozprowadzamy, przechylając patelnię, po całej powierzchni. Smażymy na średnim ogniu z jednej i drugiej strony. Jeśli ktoś nie lubi podrzucać to można naleśnika zgrabnie przewrócić łopatką (ja nie lubię ;)).
Z jakiegoś powodu pierwszy naleśnik zawsze jest nieudany. Tym razem nie zjadamy go w kącie z psem. Kakao jest dla naszych pupili trujące!
Teraz robimy ,,twarożek"
Tofu kruszymy w rękach do naczynka, w którym będziemy blendować, dolewamy kapkę mleka roślinnego (niesmakowego), troszkę cukru wanilinowego (u mnie to były 2 łyżeczki), kilka kropel soku z cytryny i blendujemy na gładką masę.
Polewa:
Truskawki myjemy, pozbawiamy ogonków i blendujemy z bananami pozbawionymi skór, odrobiną mleka roślinnego i cukru wanilinowego.
Naleśniki smarujemy twarożkiem, składamy na pół i polewamy truskawkami.
Efekt:
Oto wszystkie potrzebne nam składniki :
- ok 1/2 kg mąki
- szklanka mleka sojowego o smaku czekoladowym
- cukier wanilinowy
- kostka tofu naturalnego
- 1/4 szklanki zwykłego mleka roślinnego
- 1/2 kg truskawek
- 2 banany
- szczypta soli
- szczypta proszku do pieczenia (opcjonalnie)
- olej do smażenia
- kilka kropel soku z cytryny
Do garnka wsypałam mąkę pszenną (ponad pół kilo miałam w posiadaniu), cukier wanilinowy (ok 1/2 zawartości opakowania), szczyptę proszku do pieczenia, szczyptę soli. Dolałam mleko i wodę. Ja niestety dolewam ,,na oko".
Dla mniej wprawnych znalazłam u sąsiadki ładnie rozpisane proporcje:
- 2 miarki mąki- 1 miarka mleka roślinnego (u mnie najczęściej sojowe)- 1 miarka wody- I tyle :)
Wszystkie składniki traktujemy mikserem. Tak przygotowaną masę partiami lejemy na patelnie z rozgrzanym olejem. Najwygodniej nabierać chochlą. Ciasto wylewamy na środek patelni i rozprowadzamy, przechylając patelnię, po całej powierzchni. Smażymy na średnim ogniu z jednej i drugiej strony. Jeśli ktoś nie lubi podrzucać to można naleśnika zgrabnie przewrócić łopatką (ja nie lubię ;)).
Z jakiegoś powodu pierwszy naleśnik zawsze jest nieudany. Tym razem nie zjadamy go w kącie z psem. Kakao jest dla naszych pupili trujące!
Teraz robimy ,,twarożek"
Tofu kruszymy w rękach do naczynka, w którym będziemy blendować, dolewamy kapkę mleka roślinnego (niesmakowego), troszkę cukru wanilinowego (u mnie to były 2 łyżeczki), kilka kropel soku z cytryny i blendujemy na gładką masę.
Polewa:
Truskawki myjemy, pozbawiamy ogonków i blendujemy z bananami pozbawionymi skór, odrobiną mleka roślinnego i cukru wanilinowego.
Naleśniki smarujemy twarożkiem, składamy na pół i polewamy truskawkami.
Efekt:
Brzmią i wyglądają pysznie - też uwielbiam połączenie truskawek i bananów!
OdpowiedzUsuńZdanie o naleśniku w kącie z psem - bezcennne :D I fakt, pierwszy naleśnik zawsze wychodzi DZIWNY,haha! To pewnie przez nierozgrzaną jeszcze dobrze patelnię... Ale co tam, psu smakuje a jak pies nie widzi... :))
Nie wiedziałam, że czytanie przepisów kulinarnych może być wciągające i zabawne;) Super! A ta polewa mmm
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńświetne:) zjadłabym takie:)
OdpowiedzUsuń