Ziemniaczane kulki

Ziemniaki, pyry, kartofle. Zaraz do głowy przychodzi człowiekowi Poznań, zwany inaczej Pyrlandią. Ale funkcjonuje też bardziej urocza nazwa ,,Kraina podziemnej pomarańczy".
Naszło mnie więc na podziemne pomarańcze..

Ale tak znowu jeść te pyry jako piure? pyry, surówka i coś tam?
Na szczęście przypomniały mi się przeurocze kuleczki podawane do średnio zjadliwych  obiadów weselnych.
Internet oczywiście wyrzucił mi mnóstwo  kuleczkowych przepisów. Trzeba je tylko było zmodyfikować po swojemu, poddać kuleczki jajecznej, aczkolwiek bezbolesnej i etycznej kastracji.

Kuleczki robi się prosto.

Trzeba w osolonej wodzie ugotować około (o, kwadrat!) kilograma obranych ziemniaków, jak zmiękną to je doprowadzić do stanu piure. w ten stan trzeba dosypać odrobinę mąki  ziemniaczanej i odrobinę maki pszennej.

Odrobina to tyle, żeby się trzymały nie kupy tylko siebie. jak już jesteśmy z naszej masy zadowoleni to formujemy z tej masy kuleczki.
Mi się podobają malutkie, ale to jest dziubdzianina, a że miałam jeszcze do zrobienia surówkę z czerwonej kapusty, oraz kotlety z cukinii, postawiłam na ciut większe.

Kuleczki turlamy w tartej bułce(bez zabawy w panierki ,,mąka- woda" etc; takie jakie są lądują w złocistej bule).

Nasze wyturlane kastratki wrzucamy na głęboki, rozgrzany tłuszcz (tak, żeby choć w połowie były w nim zanurzone).
Smażymy je na złocisty kolor (jeśli nie są całkowicie zanurzone to trzeba je będzie trochę poobracać).

Wyławiamy i delektujemy się widokiem oraz smakiem




Komentarze

  1. Rozumiem ze mąkę dostajesz już do ugotowanych i odcedzonych ziemniaków?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugotowanych, odcedzonych, i w zasadzie ugniecionych :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz